Tuesday, August 5, 2014

Ta muzyka, te... muzyki?


Dzisiejszy muzyczny świat podzielił się na kilka części, które zdawałoby się, że nie są chętne do współpracy. W pierwszej grupie mamy muzyków "klasycznych", lubujących się w muzyce napisanej dawno temu oraz muzyce współczesnej, komponowanej w ośrodkach akademickich. Druga grupa to jazzmani, żyjący we własnym, młodym jeszcze świecie. Następnie mamy tych uprawiających muzykę tak zwaną rozrywkową, spośród których niewielu zdaje sobie sprawę, że są tak naprawdę przejawem tęsknoty współczesnej publiczności za systemem tonalnym. Ten powierzchowny podział należy zamknąć tutaj, aby nie popaść w wieczność wymieniania odłamów, podgrup i podgatunków...

W której części muzycznego świata my jesteśmy? Odpowiedzi wcale nie tak łatwo szukać. Rano sama ćwiczę na współczesnym instrumencie utwór napisany 150 lat temu; w restauracji bombarduje moje uszy kompilacja piosenek pop; wieczorem słucham koncertu jazzowych aranżacji dział Bacha. Gdzie jestem?

Czy każdy rodzaj muzyki ma ten sam cel? Czy korzystając z różnych środków, stara się wyrażać to samo? A może środki w niektórych przypadkach tylko złudnie są różne?

W koncertach fortepianowych Mozarta partia solowa zapisana jest pomiędzy partią kotłów a linią basów. Czy zestawienie tych trzech instrumentów nie przypomina sekcji rytmicznej jazzowego bandu?

Romantyczna pieśń niemiecka to nie tylko wielkie i wypełnione pozamuzycznym znaczeniem Schwanengesang i Winterreise. To również bardzo proste harmonicznie opracowania dość prymitywnych tekstów... Czy nie kojarzy się to z powszechną dzisiaj piosenką, lepszą i gorszą, masowo produkowaną i ciągle obecną w radiu?




Czy recitale Franza Liszta, podczas których panny, panie i panienki mdlały, a mężczyźni stygli w niemym zachwycie, nie przypominają koncertów choćby Michaela Jacksona?

Czy wolne improwizacje Louisa Armstronga ponad równo stąpającym kontrabasem to nie to samo, co "Chopinowskie" rubato...?

Czy reakcje na V księgę madrygałów Monteverdiego nie kojarzą się ze sceptycznym podejściem do wartościowości najbardziej szokującej muzyki eksperymentalnej?

Dlaczego i Lully, i Abba wywołują tę samą chęć do podrygiwania...?

Muzyka przebyła długą drogę, którą lubi się upraszczać, dla wygody trwania w jednej z "szufladek". Rzadko jednak wspomina się, że jedno się nie zmieniło: emocjonalne potrzeby człowieka, którym na przeciw wychodzi od zawsze właśnie muzyka.

Zapraszam do przesłuchania wyjątkowej playlisty prezentującą wybór utworów "nam współczesnych", czyli... wszystkiego, co się dzisiaj gra, po trochu!
Gdzie jestem?

Ingolf Wunder - "300"

1 comment: