Tuesday, August 5, 2014

Pogoń za klasykopoważnością

"Muzyka klasyczna" to już frazes i nad znaczeniem tego pojęcia niewiele się zastanawiamy. Muzyka klasyczna to wszystko to, czym nie jest "muzyka rozrywkowa"... Co oznaczają te pojęcia i gdzie jest granica między nimi?

Określenie "klasyczna" nie jest niestety najgorszym - wszak nazywa się ją równie powszechnie "poważną", zakładając jednocześnie frak i przybierając dystyngowaną minę melomana. Zbyt pochopne używanie tych terminów może poprowadzić nas do stylistycznego pogubienia... Wszak czy Mozart, pisząc swoje "Musikalischer Spaas", w którym wyśmiewa kiepski warsztat kompozytorski swoich kolegów z Salzburga, jest choć trochę poważny...? Utwór ten jest niczym innym, jak parodią i przejawem potężnego poczucia humoru!

W. A. Mozart - Musikalischer Spass KV 522 (Jordi Savall)

W minionych epokach muzyka, która dzisiaj funkcjonuje jako "poważna", służyła wyrażaniu emocji nie tylko patetycznych i doniosłych. Jako jedna z najbardziej bogatych w środki wyrazu, sztuka muzyczna była sposobem na ukazanie wykwintnego humoru lub, to należy szczególnie podkreślić, niekonwencjonalnego myślenia. Scherzo cis-moll Fryderyka Chopina uchodzi, pomimo bycia (z włoskiego) "żartem", za dramatyczny i podniosły utwór. Czy jednak nie należałoby zaufać kompozytorowi, który świadomie nadaje tytuły swoim dziełom...? "Żart" Chopina opus 39 zaczyna się bowiem kwartolą w takcie na 3/4, a pierwsze 23 takty są tak chromatyczne, że nie wiadomo w jakiej jest się tonacji... Wierzę, że właśnie na tym polega "żart" Scherza cis-moll!

Moim zdaniem sztuka czytania tekstu muzycznego, a- co za tym idzie- interpretacji utworu, polega właśnie na zauważaniu tego rodzaju zjawisk. Pierwszym krokiem do zdobycia jej jest zaś uświadomienie sobie, że każda muzyka była pisana przez ludzi "z krwi i z kości".

Skąd, w takim razie, wzięła się tendencja do określania muzyki dawniejszych czasów "klasyczną"? Odpowiedzi szukać należy u romantyków. Po śmierci Beethovena w 1827 roku jego nazwisko stało się symbolem wielkości i mistrzostwa. Stał się idolem późniejszych kompozytorów, którzy tworząc własne dzieła mieli za wzór symfonie mistrza z Bonn. Do niego dołączył Johann Sebastian Bach, którego dzieła w międzyczasie odkryto na nowo. Razem zaczęli funkcjonować jako niedoścignieni (i niemal święci), a ich dzieła pojawiały się coraz częściej w programach koncertów, mimo że nie byli już kompozytorami muzyki współczesnej, ale reprezentantami stylu sprzed dziesiątek lat. Podczas gdy myślano, że nic doskonalszego niż dorobek Bach i Beethovena nie może powstać, Brahms komponował swoje cztery symfonie, dzięki którym dołączył do pocztu idolów romantycznych.

Na początku XX wieku doszło kryzysu systemu tonalnego; kompozytorzy postanowili pozostawić wielki dorobek Bacha, Beethovena i Brahmsa niedoścignionym. Odtąd gruntem do rywalizacji okazały się nowe systemy i niekonwencjonalne techniki tworzenia, jak dodekafonia, bitonalność, atonalność...

W ten sposób wielcy kompozytorzy sprzed wieków zostali wystawieni na piedestał, otrzymując miano "klasycznych", tych niedoścignionych, tych, których dzieło nigdy nie zostanie zapomniane. Na równoległej zaś płaszczyźnie rozwinęli się kompozytorzy XX wieku, nie sięgając do "klasycznych" środków, ale co najwyżej się nimi inspirując.

Nakłada się na to, nie należy zapomnieć, muzyka "ludowa" Stanów Zjednoczonych, które- będąc z dala od Europy- rozwijały się we własnym kierunku. Powstały tam "jass" wywarł ogromny wpływ na eksperymentujących w Europie kompozytorów i dał impuls do powstania muzyki filmowej i tanecznej, która później otrzyma imię "rozrywkowej".

Dla każdego muzyka jest niezbędnym uświadomienie sobie (pomimo zagmatwanej historii terminologii muzycznej), w którym momencie historii się znajduje. Mam nadzieję, że powyższe streszczenie wyjaśnia nieco, czemu utwory takie, jak ten, należą do "poważnych"!

Ludwig van Beethoven - Rondo a capriccio G-dur op. 129 "Pogoń za zgubionym grosikiem" (Evgeny Kissin)


No comments:

Post a Comment