Tuesday, August 5, 2014

O podejmowaniu decyzji

Zjawisko wykonywania muzyki starej, czyli niewspółczesnej wykonawcy, na dobre zagościło w naszej tradycji w roku 1829. Dzień, w którym Felix Mendelssohn i Carl Friedrich Zelter wykonali Pasję Mateuszową Johanna Sobestiana Bacha, który do tej pory nie był tym "wielkim Bachem", jakim jest dzisiaj, nadał muzycznemu światu nowy kierunek. Warto uzmysłowić sobie, że właśnie wtedy narodziła się tendencja do aplikowania współczesnych sobie środków do dzieł epok minionych.

Naturalny odruch wykorzystywania tego, co najnowsze i najlepsze sprawiło, że repertuar stający się coraz starszy powoli zmieniał swoją postać. W ten sposób dochodzimy do przedziwnych wydań utworów barokowych, interpretacji dzieł klawesynowych Bacha na fortepianie, czy symfonii Beethovena wykonywanych według bardzo ingerujących w oryginał notatek Wagnera...

Dzisiaj przyzwyczajeni jesteśmy do programów koncertów złożonych z dzieł XIX, XVIII, XVII wieku; na konkursach pianistycznych wymogiem są utwory od Haydna do Lutosławskiego. Każdy szanujący się skrzypek ma w stałym repetuarze i Chaconnę Bacha, i sonaty Ysaya, i koncert Beethovena. Stylistyczny miszmasz doprowadził nas do momentu, w którym musimy rozumieć i interpretować w zasadzie... całą historię muzyki.

Jeśli ktoś zapyta, czy w takiej sytuacji muzyk powinien ograniczać się do środków, które w danym czasie były dostępne kompozytorowi, odpowiedź - oczywiście - będzie brzmiała: nie! Nie ma nic, co muzyk "powinien" lub "nie powinien"! Jednak pytanie to niesie ze sobą zbyt wiele komplikacji, aby odpowiedź mogła ograniczyć się do jednego słowa...

Decyzja, czy zagrać Bacha na fortepianie, mimo że kantor świętego Tomasza go nie znał (pianoforte, jakie widział u Silbermanna, nawet kształtem niezbyt przypominało dzisiejszego Steinwaya) nie może być podjęta ot tak. Pociąga za sobą poważne konsekwencje związane z artykulacją i ornamentami, które są dużo bardziej wyraziste na klawesynie, z dynamiką, która jest głównym atutem fortepianu, z wykorzystaniem pedału lub jego brakiem. Tak więc nie, nie powinniśmy się "ograniczać", ale świadomie dokonywać wyboru między tym, co kompozytor znał, a tym, co znamy tylko my i nieustannie zadawać sobie pytanie: jakie środki mogę wykorzystać, by Bach brzmiał jeszcze bardziej jak Bach, a jakich unikać, by Bach nie zamienił się w coś innego?

Warto zastanowić się dwa razy - a może warto poświęcić tej kwestii całe swoje muzyczne życie - zanim automatycznie postawi się znak równości między "najnowsze" i "najlepsze".

Pierwszy chorus Pasji Mateuszowej J. S. Bacha BWV 244 pod dyrekcją Wilhelma Furtwaenglera

Pierwszy chorus Pasji Mateuszowej J. S. Bacha BWV 244 pod dyrekcją Nikolausa Harnoncourta






No comments:

Post a Comment